Lonzo Ball i Alex Caruso powrócili dziś do LA by pokazać ile naprawdę są warci. A jak widać po dzisiejszym meczu, są warci wiele. Zapraszam na krótką relację z kolejnej wygranej Byków.
Ponownie w s5 zagościł Caruso a my rozpoczęliśmy mecz tracąc 3 punkty. Mieliśmy jednak świetnie dysponowanego strzelecko dziś Zacha, który rozpoczął popisy rzutem za 3 punkty. Słabo w mecz wszedł Bardaley, który to popisał się dwoma głupimi stratami i spudłowanym dunkiem. Lonzo dołożył trójeczkę, pokazując, że w tym meczu będzie groźny, punktować zaczął też DeRozan, który faulowany przez Davisa przy rzucie za 3 trafił 4 rzuty wolne (technik dla Davisa). Od początku wyglądaliśmy na drużynę lepszą. Niesamowicie wyglądała obrona, zwłaszcza na gwieździe gospodarzy. Momentami nasi niewysocy przy nim zawodnicy obłazili go jak mrówki, co tylko potęgowało jego frustrację. Kwartę skoczyliśmy ośmiopunktową przewagą.
Z początkiem drugiej kwarty pogubiliśmy gdzieś na chwilę obronę. Pierwszy raz w tym sezonie na boisku pojawił się Coby White, który nie zabłysnął ale piłkę sobie zebrał i kilka razy spróbował rzucić. Gdy zostały nam tylko cztery punkty przewagi Donovan wziął czas. Nie wiem co on im tam mówi ale znów poskutkowało. Trójki LaVina i Balla, piękny wsad DeRozana i już znów mamy 13 punktów przewagi. 57 do 48 i do szatni mogliśmy schodzić zadowoleni.
Na drugą połowe wyszliśmy dalej mocno zmotywowani. Obrona wyglądała zacnie. Lonzo rozgrywał piekny mecz. DeRozan robił to, do czego od początku sezonu nas przyzwyczaił. Swoje jak zawsze dołożył LaVine. Lakersi spróbowali zewrzeć szyki w obronie lecz sytuację wyjaśnił Jones Jr. Trafiając z faulem. Nastęnie tenże sam zawodnik jak dziecku odebrał piłkę Davisowi. Nie wiem czy zwróciliście uwagę ale w sytuacji gdy po przechwycie prawie straciliśmy piłke nasz trener szybko poprosił o czas. Ten facet naprawdę żyje meczem, robić takie rzeczy przy takiej przewadze świadczy o jego zaangażowaniu w grę zespołu. Seria trafień po faulach z naszej strony. Dosumnu przeskoczył Davisa przy zbiórce. Do tego gwiazda Lakers po tym jak zgubiła buta potykając się o własne nogi wyleciała z boiska za kolejny faul techniczny. 94 do 73 przed czwartą kwartą sprawiło, ze spokojni o wynik tego meczu mogliśmy cieszyć się rodzącym się właśnie porankiem.
Chwila braku skupienia w czwartej odsłonie meczu szybko została zażegnana przez Donovana, który to jak Zasze w pełni wykorzystał wzięty przez siebie czas. Reszta gry aż do wejścia na parkiet rezerw to prawdziwy show time ze strony Byków. Ogrywamy Lakers, mamy drużynę, mamy ciekawy sezon.
Plusy:
- DeRozan, Lonzo, LaVine - czapki z głów
- Obrona - fenomenalnie broniony Davis
- Jones Jr. - 13 punktów w 16 minut
- powrót White'a - jeszcze bez fajerwerków ale cieszymy się, ze jest
Minusy:
- Zagubiony Bradley
- za dużo strat