Chicago znów gromią przeciętną drużynę w preseason. Na spokojnie, bez zbędnych emocji, z kilkoma efektownymi akcjami. Wiemy już, że będzie się ich fajnie oglądało - pytanie czy będę też tak łatwo wygrywać w sezonie. Pamiętajmy, że Pelikany zagrały bez swojej gwiazdy.
Hornets nie trafiali, a Bulls punktowali głównie z półdystansu na początku spotkania i zrobili run 11-2 w trzy minuty. Natomiast po kolejnych dobrych akcjach zaczynam myśleć o założeniu fan clubu Jevonte Greena, który w meczach przedsezonowych zgłasza swoją kandydaturę do pozycji największego walczaka w drużynie.
W końcówce kwarty trener Donovan pokombinował trochę z ustawieniem i Bulls biegali unitem z Caruso w roli dystrybutora piłki. Moim zdaniem to ustawienie nie jest szczególnie efektywne, zwłaszcza w ataku. Ale nie na tyle, że rezerwowi z DeRozanem utrzymali przewagę i dzięki trójce Caruso w ostatniej sekundzie Bulls prowadzili 30-17 po pierwszych 12 minutach.
W drugiej kwarcie Lonzo Ball wyszedł z dodatkową motywacją i szybko zaaplikował 8 punktów swojej byłej drużynie. Przyczynił się tym mocno do runu 12-0 dla gospodarzy.
Gracze Chicago radzili sobie całkiem nieźle z przeciwnikami w obronie, zwłaszcza rzuca się w oczy ilość przechwytów, jaką zaliczają. Wciąż jednak nie znamy odpowiedzi na pytanie (nie grał Zion) jak Byki bronić będę, gdy po drugiej stronie stanie jakiś dominujący fizycznie podkoszowy. Valanciunas ewidentnie takowych wymagań nie spełnia i raczej słabo wyglądał naprzeciwko niskich, ale ruchliwych graczy z Chicago. Po pierwszej połowie Byki, grając totalnie na luzie i z przeciętną skutecznością z dystansu prowadzili 63-38.
— Ⓜ️𝕒𝕣𝕔𝕦𝕤𝔻 ▶️ (@_MarcusD3_) October 9, 2021
Nudno wyglądał początek drugiej połowy. Ball utrzymywał się ’on fire’ i zaliczał 5/6 z dystansu, natomiast DeRozan imponował indywidualnymi akcjami, gdzie potwierdzał, że jest absolutnie topowym graczem w lidze, jeśli chodzi o rzuty z półdystansu.
Chicago wykorzystując wolne pozycje, kontrolowali wynik i uciekli już nawet na 30 punktów przewagi.
Warto odnotowanie jest pojawienie się na parkiecie Derrick Jones Jr, który tak skończył jedną akcję:
Lonzo… to AIRPLANE MODE.@NBSChicago | @TheRea1DJones pic.twitter.com/gZAUvhOvB4
— Chicago Bulls (@chicagobulls) October 9, 2021
Bulls znów miażdżyli słabego rywala po trzech kwartach: 96-57.
W czwartej kwarcie kibice znów mieli okazję zobaczyć cały skład Byków. Zaprezentowali się tacy gracze jak Dotson, Simonovic czy Thomas.
W końcówce pojawili się też zawodnicy, których najpewniej w sezonie nie uda się nam zobaczyć jak Daniel Oturo czy Tyler Cook, obu udało się zapunktować. Jako że było to już pato-gierka i Pelicans lepiej trafiali, to udało się im trochę zmniejszyć straty i goście przegrali 'jedynie' 85-121.
Pozytywy:
Javonte Green has been found money for the Bulls as their fifth starter. In his 18 mpg, he's averaging 10 points / 7 rebounds / 2 steals / 2.5 blocks on 73% shooting.
— Steph Noh (@StephNoh) October 9, 2021
His defense has been fun to watch. Ripped the ball away on back-to-back possessions early in the game. pic.twitter.com/7QgdDsBs1m
Alize Johnson was a really nice bench signing for the Bulls. Energy big with an elite skill as a rebounder. Out-rebounding multiple guys twice to get this putback pic.twitter.com/YjkX70jSrd
— Ricky O'Donnell (@SBN_Ricky) October 9, 2021
Make yourself at home, Zo 🎯
— Chicago Bulls (@chicagobulls) October 9, 2021
19 points | 7-9 FG | 5-6 3FG pic.twitter.com/kC4VweuRBR
Patrick Williams practicing before the game pic.twitter.com/bgXxQcqN7k
— Gustavo (@iamvega1982) October 9, 2021
Zagrożenia: