Niestety, koszmary po meczach Chicago Bulls stają się normą. Nie opadły echa o absurdalnej i bezmyślnej porażce sprzed dwóch dni, a już trzeba się rozgrywać „dwumecz” (mecz dziś i jutro) z Milwaukee Bucks. Dzisiaj pierwsze rozdanie na parkiecie Harris Bradley Center.
Za nami 24 spotkania, co procentowo znaczy tylko tyle, że niemal 30% sezonu zleciało zdecydowanie za szybko. Liga dopiero co ruszyła, zaraz święta, po świętach Nowy Rok, All Star Weekend, początek Playoffów…
Jak od poprzedniego podsumowania radził sobie zespół? Co powinniśmy wyróżnić, kogo podziwiać, a kogo po prostu rzeczowo zjechać i opieprzyć?
Bulls Stats zaczniemy tym razem od negatywów, na chwalenie przyjdzie pora w drugiej części.
Tom Thibodeau wraca do Chicago. Wraca w roli coacha Minnesoty Timberwolves i nie będzie to mecz jak każdy inny. Bilans Młodych Wilków 6-18 jest ex aequo najgorszym obok Sixers i Mavericks.
Chicago Bulls po raz drugi w sezonie poradzili sobie z Miami Heat. Tym razem w Wietrznym Mieście podpieczni Hoiberga byli górą 105:100, jednak znów był to wyrównany mecz z niemałymi emocjami w końcówce.
Zmienia się skład, zawodnicy, ale wciąż miasto, do którego nie chce jechać grać jeśli zaliczasz właśnie dłuższą serię. W ostatnich latach Byki wielokrotnie przerywały zwycięskie serie w United Center. Podobnie było w czwartek. Byki dzięki wygranej przerwali serię Spurs, którzy z trzynastu wcześniejszych wyjazdowych pojedynków wychodzili jako zwycięzcy.
Chicago Bulls po przełamaniu na San Antonio Spurs serii trzech porażek dzisiejszej nocy dostają kolejną szansę na zwycięstwo, ale już z rywalem dużo mniejszego kalibru. Byki po raz drugi w tym sezonie zagrają z Miami Heat, którzy z bilansem 7-16 w konferencji wschodniej stoją tylko przed Netsami i Sixers.