Porażki takie jak ze Spurs, nie powinny przytrafiać się drużynom grającym tak dobrą koszykówkę jak Chicago. Porażka taka jest ta z Denver to w mojej ocenie gwóźdź do trumny obecnego składu Chicago i poniżej w paru zdaniach postaram się wyjaśnić dlaczego.
Byki przez większą część czasu kontrolowały przebieg spotkania, w połowie czwartej kwarty byli jeszcze na spokojnym 8/10 punktowym prowadzeniu i potem zdarzyło się to, do czego powoli, niestety ale jednak Chicago Bulls nas przyzwyczaja w tym sezonie.
Nie gramy źle, nie gramy bez pomysłu, ale gramy bez głowy i bez backupu pt. "Co jeśli przeciwnik dobrze kryje Zacha"
Zach LaVine został dobrą defensywą Nuggets wyeliminowany w całej czwartej kwarcie, nie zmienia tego nawet fakt, że trafił dwie świetne trójki, ale fakty są takie że był poza grą a Chicago nie ma w zespole drugiej opcji. Momenty i pojedyńcze akcje Lauriego, Wendella, Otto czy Thaddeusa to za mało na prowadzenie i dowiezienie wygranej. Realia NBA są takie, że żadna przewaga nie jest obecnie bezpieczna, a dysproporcja pomiędzy Zachem, a resztą drużyny jest za duża na myślenie o dodatnim bilansie i seryjne zwycięstwa z drużynami lepszymi niż Detroit i Houston, niestety.
Plusy:
Zach LaVine - 32 punkty, 4 asysty, kolejny na mecz minimum 50% z gry
Otto Porter Jr. - 22 punkty, 9/13 z gry, chyba najlepszy mecz sezonu
Thaddeus Young - 11 punktów, 10 zbiórek, znowu solidne minuty i przede wszystkim kapitalna praca w obronie na Jokicu w Q1
Minusy:
Lauri Markkanen - W Marcu notuje średnio niecałe 4 zbiórki na mecz, to jest kryminał