Na świeżo po meczu jedna bardzo ważna statystyka i fakt. W trzecim kolejnym spotkaniu Chicago prowadziło praktycznie przez pełne 48 minut i w trzecim kolejnym spotkaniu Byki osiągnęły 10 punktowe lub wyższe prowadzenie. To bardzo budujące, nawet w obliczu kolejnej nerwowej końcówki na własne życzenie
Start spotkania był nadzwyczaj efektywny po stronie podopiecznych Billy'ego Donovana. Dzięki wprowadzeniu do pierwszej piątki Garretta Temple, gra była szybsza, bardziej dynamiczna i Chicago szybko i łatwo osiągnęło kilkupunktowe prowadzenie. Dobry start zaliczył Lauri, podaniami kolegów obsługiwał Zach, z ławki bardzo dobre wejście zaliczyli Young, Daniel "rim protector" Gafford oraz Arci który pierwszą kwartę zakończył efektownym buzzerem z 9 metra.
Kolejne kwarty miały swoje piękne momenty. Ball movement Chicago na atakowanej połówce to była momentami poezja i koncert, Denzel Valentine zaliczył w ataku swój najlepszy mecz od miesięcy? może nawet od sezonów? W drugiej i trzeciej kwarcie Chicago chwilowo wychodziło nawet na 14/16 punktowe prowadzenie, niestety nonszalancja i proste straty powodowały, że Rockets głównie za sprawą debiutującego w Houston Victora Oladipo i Christiana Wooda niwelowali prowadzenie.
W czwartej kwarcie w chwilach przestoju swoje punkty dorzucił Zach kończąc akcje zarówno wsadem jak i firmowym stepbackiem za trzy, a w ostatniej minucie spotkania najważniejszą trójkę trafił Lauri, wyprowadzjąca Chicago na 8 punktowe prowadzenie na niespełna 50 sekund przed końcowym gwizdkiem.
Bilans 6-8, miejsce w czołowej ósemce Wschodu jest dla Chicago coraz bliższe, a co istotne ostatnie zwycięstwa, nawet minimalne porażki to nie efekt przypadku a naprawdę dobrej gry całego zespołu. Dziś kolejny raz ławka Byków zdystansowała zmienników Rockets rzucając powyżej 40 punktów, a trzeba pamiętać, że Bulls dalej grają nie w pełnym rosterze.
Plusy:
Zach LaVine - 33 punkty, 7 asyst, 4 trójki. Potrafił oddać piłkę w ostatniej minucie i nie powtarzał błędów choćby z końcówki spotkania z Clippers
Lauri Markkanen - mniej agresywny jak wczoraj przeciw Mavs, ale w końcówce zachował zimną krew i trafił kluczowy rzut
Thaddeus Young - w poprzednim sezonie wyglądał jak jeden z najgorszych graczy w lidze, w tym sezonie jest gościem kalibru TOP 6th mana w NBA. Klasa
Garrett Temple - to bezdyskusyjnie złoty strzał Arturasa i zarządu. Motywator, egzekutor i niezwykle niewygodny dla przeciwników defensor.
Minusy:
Coby White - nie da się ukryć, że na test oka lepiej wygląda jako shooter przy Ryanie, niż rozgrywający przy Zachu. Na wielki plus kapitalny no look Pass do Wendella
Wendell Carter Jr - Jego nierówna forma jest wielkim znakiem zapytania. Wczoraj był genialny, niemal jak profesor, dziś ponownie zagubiony i niepewny.