W tym momencie solidnie grający Celtics w pełnym rosterze to za wysokie progi dla falujących Bulls. Ten mecz to dobitnie pokazał. Mimo świetnego występu Younga liderzy zagrali przeciętnie, w takich pojedynkach to za mało.
Po trzech dniach przerwy Byki przyjechały do Północnej Karoliny na mecz z Charlotte Hornets. Ujrzeliśmy zupełnie nową – piątą w 15 meczu sezonu pierwszą piątkę z Danielem Gaffordem na pozycji centra w miejsce kontuzjowanego Wendella Cartera Jr., który zmaga się z urazem mięśnia czworogłowego uda. Z kolei Hornets po raz 13 na 15 spotkań wystąpili w tym samym ustawieniu. Na ławce rezerwowych usiadł Cody Zeller, który powrócił po kontuzji złamania kości dłoni.
Uwielbiam "cyferki", to coś, co dodaje oglądaniu NBA dodatkowego smaczku. Co jakiś czas zdarza mi się poprzeglądać je trochę dokładnie i poszukać jakichś interesujących statystyk. Zrobiłem to też teraz po 14 rozegranych przez Bulls meczach. Postanowiłem kilka z nich tutaj przytoczyć.
Na świeżo po meczu jedna bardzo ważna statystyka i fakt. W trzecim kolejnym spotkaniu Chicago prowadziło praktycznie przez pełne 48 minut i w trzecim kolejnym spotkaniu Byki osiągnęły 10 punktowe lub wyższe prowadzenie. To bardzo budujące, nawet w obliczu kolejnej nerwowej końcówki na własne życzenie
Bulls nie mieli wyjścia i w spotkaniu z Mavericks musieli odkupić winy z blamażu, jakim było przegranie ‘wygranego’ pojedynku z drużyną z Oklahomy. I udało im się to. Nie był to spektakl liderów, a popis gry zespołowej i demonstracja siły ławki rezerwowych. Chicago odskoczyli na prowadzenie już w drugiej kwarcie i do końca meczu, tym razem, mądrze je kontrolowali.
Witajcie, zapraszam na krótką relację z dzisiejszego spotkania. Relację, która miała wyglądać zupełnie inaczej.
W tournée po zachodnim wybrzeżu przyszedł czas na ostatnie 4 spotkanie Chicago Bulls w niedzielny wieczór z zeszłorocznym półfinalistą konferencji wschodniej